Moda na fitness! Co jakiś czas dopadają nas różnego rodzaju mody. Tym razem jest to moda na ładne ciało. Czy jest to zła moda? dla mnie bardzo dobra, warto jej ulec. Moje zdanie jest tylko odmienne w   kwestii ciała, na pierwszym miejscu stawiajmy swoje zdrowie. Jeśli zaczniemy myśleć tylko o ciele to możemy szybko się zniechęcić. Efekty ćwiczeń  nie pojawiają się od razu. Ładne ciało to efekt uboczny, dobrego samopoczucia wykonywanego podczas treningu. Jeśli zgramy się mentalnie i fizycznie. Efekty przychodzą znacznie szybciej. Wszystko zaczyna się w głowie.



Osobiście ćwiczę już kilka lat, kiedy jeszcze nie było takiej mody w naszym kraju. W moim przypadku chęć do trenowania, była spowodowana złym stanem zdrowia. Czytałam, że na moje dolegliwości nie ma lekarstw( tylko ogłupiacie i usypiacze niechcianego stanu). Postanowiłam wzmocnić organizm, przez intensywną aktywność fizyczną. Co po tym czasie mogę powiedzieć? Działa! bez grama chemii i zbędnych wydatków na lekarzy. Jedną z dolegliwości muszę usunąć chirurgicznie, jednak da się z nią żyć, choć jest upierdliwa. Jednej się pozbyłam z drugą jakoś żyję ;)



Początkowo trenowałam z płytami CD jakie nam rynek proponował. Później po dłuższym czasie miałam pewien niedosyt, zaczęłam kombinować i przeplatać swoje własne zestawy z tymi które już widziałam. Było ciężko, ale teraz jest już super! Co mi to dało? chęć do życia, czyli lepsze samopoczucie, zwiększoną silę i wytrzymałość oraz odporność organizmu.  Poprawione krążenie i dotlenienie mózgu, pomaga w myśleniu, wysławianiu się.


Gdy się w ćwiczenia wkręcicie, to później nie wyobrażacie sobie życia bez potu, szybciej bijącego serca, i cudownej euforii.



Nie chciałam schudnąć chciałam być zdrowsza. Jestem!
Nie stosuję żadnych diet, jem co chcę.
Nie jestem idealna. Nie mam kaloryfera, nie jestem bardzo szczupła. Czuję się świetnie i to się liczy.


Czasem warto ulec modzie, jednak trzeba myśleć racjonalnie. Głównie o tym, żeby dobrze się czuć. Jeśli macie nadwagę, lub czujecie się codziennie słabo, nie macie na nic ochoty, lub macie astmę, ćwiczcie!
 Jeśli oczekujemy rezultatów, to musimy być konsekwentni w działaniach i wykonywać swoją pracę sumiennie. Bez wysiłku nie ma efektów.


Teraz po tych kilku latach i po bumie modowym na fitness muszę przyznać, że odczuwam presję, że moje ciało powinno wyglądać inaczej skoro tak długo ćwiczę. Powinno być muskularniejsze.
Czemu nie jest? bo nie stosuję diety.  Czy ulegnę diecie? ... hmmm sama nie wiem lubię jeść. Chyba nie dam rady ;p Jedzenie jest dla mnie ważne, czerpię z niego taką samą satysfakcję a nawet większą niż z ćwiczeń. Może nie samo jedzenie lubię, a poznawanie i delektowanie się smakami.


Mam małe marzenie, chcę mieć sześciopak na brzuchu ;) To jest już zdecydowanie ulegnięcie modzie i zapatrywanie się na innych. No cóż nie jestem w stanie całkowicie zapanować nad tym co mi się podoba i też tak chcę ;p Czy mi wyjdzie? nie wiem zobaczymy. Może kiedyś Wam pokażę jak ćwiczę, zobaczę.



Żeby się chciało ćwiczyć trzeba sobie znaleźć motywację. Moją jest zdrowie i pamięć jak czułam się kiedyś, jak czuję się dziś. Teraz chyba następną motywacją zaczną być brzuchy wyposażone w szczebelki ;)
Każda motywacja jest dobra, wymówka to samo zło ;)



Wy uległyście modzie na fit? czy może zaczęłyście ćwiczyć przed całym szałem fitnessowym?
Trzymajcie się ciepło i zdrowo.


Pozdrawiam:
PODPIS
Follow on Bloglovin